Wpadłam na pomysł, że zrobię takie szaliki pod choinkę ale wymarzyłam sobie różne kolory. Dla moich małych księżniczek chciałam czerwony, róż i biały, dla tych trochę starszych kolory które mi się spodobają i będą pasowały do obdarowanych. I tu szok. Objechałam okoliczne miasta i niestety takiej włóczki nikt nie miał, nie mówiąc już o jakiejś fantazji kolorystycznej. W sklepie w którym wydawało mi się , że jest duży wybór włóczek, Pani zrobiła na mnie " duże oczy" i powiedziała , że najpierw nakupujemy jakiejś chińszczyzny a potem nam się wydaje , że takie można ręką zrobić. Oczywiście z przyjemnością poinformowałam , że i owszem można ręką zrobić, bo właśnie moje osobiste ręce to wydziergały. Było niedowierzanie i oczywiście zaciekawienie, pokazałam jak ( na moim szaliku) taśma wygląda, jak się ją przerabia i razem z Panią ekspedientką znalazłyśmy w katalogu w jej sklepie właśnie taką włóczkę. Ale problem wcale się nie rozwiązał, bo dostawa do sklepu raz w miesiącu a Boże Narodzenie nie chciało czekać. INTERNET, ALLEGRO- dwa magiczne słowa, a wybór taki jak wymarzyłam sobie. Różne wzory i kolory i faktury. Zamówiłam, otrzymałam i zrobiłam. Do listy życzeń szalikowych dołączyły się także koleżanki. Wszystkich szalików nie sfotografowałam, ale kilka z nich tak.
Szaliczki robiłam z włóczki Argentina Color, Argentina i Frili, Oczek nabierałam różnie, w zależności od potrzeb. Dla małych dziewczynek nabierałam 6 oczek i robiłam na odpowiednią długość, wychodziło ok 2/3 motka. Robiłam też z 16 oczek i dwóch kłębków ale wtedy był to szalik dość szeroki i długi, prawie po biodra ( takie życzenie). Taki jak widać na mojej koleżance jest zrobiony z 9 oczek i jednego motka Frili
Polecam, zabawa z dzierganiem fajna a i szaliczki ładnie wyglądają .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz