piątek, 22 stycznia 2016

Włoska przygoda

Jak już wcześniej w poście wspomniałam szydełko to niezbędne narzędzie w życiu kobiety.   Zgodnie z tym stwierdzeniem, podczas pakowania walizek na wymarzony wyjazd na narty do Włoch, szydełko i motek białej wełenki znalazł się w mojej walizeczce.  Wyciągnę, nie wyciągnę ale dla pewności niech będzie.
 Wyjazd na 7 dni do Folgarii, piękne słońce, naśnieżone trasy narciarskie, długie i krótkie, proste i kręte. Wszystkiego razem ponad 100 km. Wyciągi krzesełkowe, dywanowe, orczyki. Zero kolejek do wyciągów, zero kolejek do wypożyczalni, zero kolejek w restauracjach na stokach. MARZENIE :)
W drugim dniu pobytu a w pierwszym jazdy na nartach, po ok. dwóch,( może troszkę więcej) godzinach bezwzględnego szczęścia na przepięknych trasach narciarskich nastąpił początek włoskiej przygody z szydełkiem. Właśnie wtedy, nieszczęśliwy ruch nogi na oblodzonym kawałku stoku rozpoczął przygodę szydełkową. Oczywiście do włoskiej przygody szydełkowej nie zaliczam zjazdu na własnych spodniach z najbardziej ostrego kawałka stoku na pobocze w celu zbadania sobie nogi :) ani też zjazdu na desce syna ( po stwierdzeniu że noga całkiem  nie działa) aż do końca trasy, na stację z wyciągami. Nie zaliczam też próby dotarcia do męża dwoma różnymi wyciągami i to na jednej nodze a o drugiej to już nie wspomnę, ani też interwencji pracownika wyciągu oraz zwiezienia mnie przez policjanta włoskiego z wysokości ok. 1850 m npm skuterem śnieżnym na dół do karetki pogotowia. :) Oczywiście przygoda szydełkowa to też nie dzielna, bohaterska postawa mojego syna i męża :).
  Szyna unieruchamiająca na nodze założona w poniedziałek a wyjazd na narty do soboty i co teraz ?.
Wtedy przypomniałam sobie o szydełku i kłębuszku w walizeczce. Wyciągnęłam i dumałam co robić jak nic nie mam w planie. Przypomniałam sobie, że wcześniej w internecie widziałam posty o tym jak zrobić coś na szydełku z elementami kwiatów i liści bez odrywania nitki i późniejszego łączenia drobnych elementów. A przyznam się, że bardzo lubię robić chusty w kwiatki ale nie bardzo lubię ich łączyć. Jak nie mogę jeździć, a głowę i ręce muszę czymś zająć to ruszyłam z włoską przygodą szydełkową.

Kłębuszek po zrobieniu tego pseudo trójkącika skończył się oczywiście. Dalszą część robótki zostawiam sobie do Polski . Będzie to taki środkowy wzór chusty. Planuje brzegi zrobić prostym słópkowo-łańcuszkowym wzorem a wykończenie jakieś ażurowe. Zobaczymy jak wyjdzie.


A tu jeszcze zdjęcia ze słonecznej Folgarii. :)
Miało być na nartach a było na szydełku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz